Dzisiaj w Łodzi na 10 km zawodnicy mnie nie posłuchali. W planach mieli wyznaczone cele czasowe i pobiegli szybciej:/
Miano lidera ekipy potwierdził Marek Woliński, który pobiegł jak magister i poprawił życiówkę o 1,5 minuty. Pobiegł pewnie od startu do mety i finiszował z czasem 36:23.
Dwadzieścia sekund za nim finiszował młody rewolwer, czyli Wiktor Bylicki. Nasz junior ma zdecydowanie największy power w nogach, ale brakuje mu jeszcze doświadczenia. Początek biegu otworzył mocno, ale później przypłacił to odcięciem. Na pocieszenie Wiktor zgarnął 1 miejsce w kategorii juniorów.
Kolejną życiówkę poprawił nasz exportowy przeszkodowiec Patryk Obrębski. Tym razem nie dałem się zaskoczyć, bo wróżyłem mu 38:59, a pobiegł 38:52. Byłem blisko.
W konsternację wprowadziły mnie wyniki na mecie Radka Marszałka i Sebastiana Grzymały, bo były 1,5 minuty gorsze niż zakładaliśmy. Na szczęście okazało się, że chłopaki biegli w drugiej fali, a ja tego nie wyłapałem (ani moja asystentka Ania 😉 )
Radek po raz pierwszy złamał 40 minut. Jego czas to 39:22, blisko mojego typowania. Radek to przykład solidnej pracy na treningach. Jesienią startował (podobnie jak Sebek) z dwie klasy niższego pułapu. Rzetelną pracą chłopaki poszli mocno do przodu!
Po półmaratonie w Warszawie nie byliśmy do końca zadowoleni (mimo życiówki) z wyniku Sebka Grzymały. I dzisiaj wyszło piękno sportu, że to Seba dzisiaj najbardziej mnie zaskoczył na +. Jego 41:31 to już wynik na mojej granicy między PRO a średnikami. Chyba czas go na tempówki podpiąć pod grupę sub 40😉
Swoje zrobił Paweł Kehl, który finiszował z wynikiem 47:48, czym po raz drugi potwierdził stabliną formę przez jesiennym maratonem berlińskim.
Znów blisko złamania „dwójki w połówce” była Oktawia Markowska, której tym razem zabrakło 47 sekund do tej granicy.
Wielkie gratulacje należą się legendzie Biegaj z Dymkiem Agnieszce Budek, która w wielkim stylu wróciła do biegania na wysokim poziomie i wygrała generalkę kobiet z dobrym czasem 37:42.
Moi zawodnicy pobiegli dzisiaj koncertowo. Podczas finiszu nawet nie patrzyłem na trasę, odwracałem głowę i delektowałem się tym, czego dokonuję. Doznania lepsze niż na koncercie Zenka Martyniuka.
Przed nami intensywny maj: starty w Grudziądzu, Cierszewie, Gostyninie, Szybkiej Trójce i Rykowisku. Będzie o czym pisać 😊